I have a new crush #173.

August 03, 2017

I know that for you July is primarily the first month of holidays. For me, it's a sudden changes of plans.
For those who aren't so familiar with the situation - so far I have been quietly working each day in the parent company. Flexible hours with k-dramas and coffee. Sooo good. On weekends, I was playing with Kamila at weddings. I don't know why, but suddenly I wanted to go to real work and earn more for my whims. So one evening I sent out a CV to every ad that somehow sounded quite good to me. The next day someone called me, saying that I could come for an interview. So my crazy adventure in the shop started at that moment. Keep waiting for the post where I'll tell you all about it, and for the moment it's enough if you'll know one thing - in July I almost didn't have any time for myself because of that one crazy July's night.
I didn't even have time to take care of the most important, which is...
Wiem, że dla was lipiec to przede wszystkim pierwszy miesiąc wakacji. Dla mnie to nagłe zmiany planów.
Dla tych, którzy nie bardzo są zorientowani w sytuacji - do tej pory spokojnie pracowałam sobie każdego dnia w firmie rodziców. Elastyczne godziny pracy w towarzystwie k-dram, a do tego kawa pod nosem. Same dobro. W weekendy natomiast razem z Kamilą grałam na ślubach. Nie wiem dlaczego, ale nagle zachciało mi się pójść do prawdziwej pracy i zarabiać na swoje większe zachcianki. Tak więc jednego wieczora rozesłałam CV do każdego ogłoszenia, które w jakimś stopniu mi pasowało. Następnego dnia ktoś do mnie zadzwonił, mówiąc, że mogę przyjechać na rozmowę. Tak zaczęła się moja szalona przygoda w sklepie. Czekajcie dalej na post, w którym wam o tym wszystkim opowiem, a na chwilę obecną wystarczy, że będziecie wiedzieć jedno - w lipcu prawie w ogóle nie miałam na nic czasu przez moją szaloną decyzję lipcowej nocy.
Nawet zabrakło mi czasu, żeby zająć się najważniejszym, czyli...

Music.

I'm good two weeks behind with kpop, so actually I've listened to EXO's album yesterday. And not only EXO had a comeback this month! But before coming to Korea, let's focus on the country of kangaroos... which I actually met thanks to Korea.
If you've seen Produce 101, you'll know who Jeong Sewoon is. Because I am sure that even if I send you to the post summarizing this program, you won't be able to catch up among those crazy names. So there is Jeong Sewoon - a cute boy with a guitar who has some program on starship's yt channel and he was a guest starred with MIND U, covering other artists. One of the songs he sang was Mercy by Shawn Mendes. I know more or less about this guy, because I think that for a while he was played over and over on the radio. Hovewer, I didn't know it was his song, and believe me that if Sewoon wouldn't sing that, I've never been interested in his work. And I would miss a lot. So:
Jestem z kpopem dobre dwa tygodnie w plecy, więc tak właściwie dopiero wczoraj przesłuchałam płytę EXO. A przecież nie tylko EXO miało comeback w tym miesiącu! Ale zanim do Korei, skupmy się na kraju kangurów... który poznałam właśnie dzięki Korei.
Jeżeli oglądaliście Produce 101, będziecie wiedzieć, kim jest Jeong Sewoon. Bo jestem pewna, że nawet, jeżeli odniosę was do posta podsumowującego ten program, nie będziecie w stanie się połapać wśród tych szalonych imion. Więc był sobie taki Jeong Sewoon - uroczy chłopiec z gitarą, który ma jakiś swój program na kanale yt starshipu i wystąpił gościnnie z MIND U, coverując innych artystów. Jedną z piosenek, które zaśpiewał było Mercy Shawna Mendesa. Mniej więcej chłopca kojarzę, bo chyba przez jakiś czas puszczano go w kółko w radiu. Nie wiedziałam jednak, że to jego piosenka i uwierzcie mi, że gdyby nie Sewoon, nigdy nie zainteresowałabym się jego twórczością. I wiele bym straciła. Tak więc:

1. Shawn Mendes - album Illuminate
But Sewoon's cover, cause this boy is adorable.
Ale cover Sewoona, bo chłopak jest śliczny.



2. Red Velvet - 빨간 맛 (Red Flavor)
I immediately liked this song. As well as the music video. It's so much in that strange Red Velvet's style that it's so pleasant to watch this. And Irene? I would most likely cut my hair straight away like she did, if only I had no idea that I'm far from her beauty and I would just look ridiculous. Irene is my love.
Piosenka od razu mi się spodobała. Podobnie jak teledysk. Jest tak bardzo w dziwnym stylu Red Velvet, że aż miło się patrzy. A Irene? Najchętniej od razu ścięłabym włosy tak jak ona, gdybym tylko nie miała tej świadomości, że jednak daleko mi do jej urody i wyglądałabym po prostu śmiesznie. Irene to moja miłość.



TV Shows & K-dramas.

I don't know why, but I decided to watch the Japanese movie version of Attack on Titans. The one with Kiko Mizuhara, who some may know as an ex-girlfriend of G-Dragon. I don't know what to think about this production. It's rather average. The plot isn't amazing, nor is the acting. Even the special effects are out from nowhere. There is second part and probably someday I would watch it. But in general, it's rather meh.
As for k-dramas - I was able to finish the Lookout! The one with Key from SHINee also the one which was a mixture of Defendant and Healer. I honestly admit that in 2/3 I started to get bored, despite the fact that something was happening all the time and there was no real stoppage at all. Everything was developing beautifully. Bah! The development of heroes is really amazing there. You know them, and they suddenly change 180 degrees, and you can watch them doing that!
Nie wiem dlaczego, ale zdecydowałam się na obejrzenie japońskiej ekranizacji Attack on Titans. Tej, w której gra Kiko Mizuhara, niektórym znana bardziej jako ex G-Dragona. Nie wiem, co sądzić o tej produkcji. Jest raczej średnia. Fabuła nie powala, gra aktorska też nie. Nawet efekty specjalne są takie urwane z kosmosu. Jest jeszcze druga część i pewnie kiedyś się na nią skuszę. Ale tak ogólnie, to raczej meh.
Co do k-dram - udało mi się skończyć Lookout! To ta drama z Key z SHINee, która była taką mieszanką Defendanta i Healera. Przyznam szczerze, że tak w 2/3 zaczęło mi się nudzić, pomimo, że cały czas coś się działo i na dobrą sprawę wcale nie było żadnych przestojów w akcji. Wszystko pięknie się rozwijało. Ba! Rozwój bohaterów jest tam naprawdę niesamowity. Poznajecie ich, a oni nagle zmieniają się o 180 stopni, a wy jeszcze możecie to obserwować!


Drama would be just fine if not its ending. What they decided to do at the end made me cry like a beaver. What rarely happens recently, because somehow I don't care that much like I used to about characters. I'm sure many people will think that the producers have had to go crazy and something like that can't happen. I didn't expect such plot twist and I often wondered what the main characters would do after the end of the case. Not once did I bump into what was presented. I strongly recommend that drama (though it's still not at Goblin's level, but you can't have everything when you have Key already).
Drama byłaby po prostu dobra, gdyby nie jej zakończenie. To, co postanowiono zrobić na końcu sprawiło, że płakałam jak bóbr. Co ostatnio dość rzadko mi się zdarza, bo jakoś nie przywiązuję się tak jak wcześniej do bohaterów. Jestem pewna, że mnóstwo osób stwierdzi, że producenci musieli powariować i coś takiego w ogóle nie miało prawa się stać. Nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń i niejednokrotnie zastanawiałam się, jak będzie wyglądać życie głównych bohaterów po rozwiązaniu całej sprawy. Ani razu nie wpadłam na to, co mi sprezentowano. Zdecydowanie polecam (choć to wciąż nie poziom Goblina, ale nie można mieć wszystkiego, gdy ma się już Key).

Life.

Maybe let's skip this whole topic of "WORK bro" and let's move on to other things, because to my surprise, they are somehow still!
First of all - finally with Ellipsis we managed to record something. Unfortunately, due to certain adversities, the cover didn't see the sunlight. Like photos or anything else. It's a little bit sad, but know that something was happening. Something. Somewhere. Once.
Może pomińmy na razie cały ten wątek "PRACA bro" i przejdźmy do innych rzeczy, bo ku mojemu zdziwieniu, trochę ich jednak jest!
Po pierwsze - w końcu razem z Ellipsis udało nam się coś nagrać. Niestety, z powodu pewnych przeciwności losu, cover nie ujrzał światła dziennego. Podobnie jak i zdjęcia czy wszystko inne. Trochę smutek, ale wiedzcie, że się działo. Coś. Gdzieś. Kiedyś.


Besides, the postman finally came to me. No, not with the promised Grace's album from YoungBros (which was supposed to be sent three weeks ago, sure) but tickets for Ed! It really looks beautiful with our names printed next to his picture.
Poza tym, listonosz w końcu do mnie zawitał. Nie, nie z obiecaną płytą Grace od YoungBros (która ponoć miała zostać wysłana trzy tygodnie temu, jasne), a z biletami na Eda! Doprawdy pięknie to wygląda z naszymi imionami wydrukowanymi obok zdjęcia rudego.

Do you know what makes me more tired than work? After-work activities. Or before-work. All depends on the schedule. Not that I'm complaining that I was meeting with friends, holy no! It's just hard to go straight from work the city center, be back in the evening, go straight to bed, sleep for a few hours, and then go to work again. Problems of adult life.
Anyway, I was able to meet my friends several times, because we are all in crossovers. I even went for barbeque to Ola, or Sylvia tbh. True, I didn't see the barbeque on my eyes because we were too busy with some kpop challenges on youtube, but well. c:
Wiecie, co bardziej męczyło mnie od pracy? Zajęcia dodatkowe po pracy. Albo przed pracą. Wszystko w zależności od grafiku. Nie, żebym narzekała na to, że spotykałam się ze znajomymi, skądże znowu! Po prostu ciężko jest prosto z pracy jechać do centrum, wracać wieczorem, od razu kłaść się do łóżka, spać kilka godzin, a potem znów do pracy. Problemy dorosłego życia.
W każdym razie, udało mi się spotkać ze znajomymi kilka razy, bo wszyscy jesteśmy w rozjazdach. Wprosiłam się nawet na grilla do Oli, a właściwie to Szyi. Co prawda, grilla na oczy nie widziałam, bo byłyśmy zbyt zajęte jakimiś kpopowymi challenge'ami na youtubie, ale cóż. c:

And finally - the camp event or something. My only longer holidays in July, but well deserved and well spent. There was a previous post all about this, but don't trust it, because it's fake. The real story is in a completely different place. Anyways, this trip allowed me to move forward with one issue, which I'm very happy about. Sometimes you have to do something for yourself and not think all the time about others, right?
I w końcu - biesiada. Jedyny dłuższy urlop w lipcu, ale jak najbardziej zasłużony i dobrze spożytkowany. Był o tym poprzedni post, ale mu nie ufajcie, bo to tylko ściema. Prawdziwa opowieść jest w zupełnie innym miejscu. W każdym razie, ten wyjazd pozwolił mi ruszyć do przodu z jedną kwestią, z czego bardzo się cieszę. Czasami trzeba zrobić też coś dla siebie, a nie tylko myśleć o innych, prawda?

No comments:

Powered by Blogger.