Ile kosztuje 3-dniowy pobyt w Londynie i jak zrobić, żeby było taniej?

March 21, 2023



 Wymyśliłam sobie wyjazd do Londynu w połowie marca. Początkowo miał być on w wersji mocno budżetowej, ale im dłużej się zastanawiałam i planowałam, tym bardziej pozwalałam sobie na dodawanie droższych rzeczy do koszyka. Dzisiaj pokażę Wam, ile obecnie kosztuje 3-dniowy wyjazd do Londynu, a później jak obniżyć tę cenę. Bo zawyżać możecie wedle upodobań i fantazji. Mimo, że podróżowaliśmy w dwójkę, dzisiaj podam kwoty na jedną osobę. To lecimy.


Loty

   Im bliżej sezonu i różnego rodzaju świąt, tym loty będą droższe. Początek marca jeszcze nie jest aż tak atrakcyjny, więc nasz samolot nie kosztował fortuny (choć i tak mieliśmy tańsze opcje do wyboru!). Dobraliśmy też dodatkowo jeden większy bagaż podręczny w obie strony, co skutkowało kwotą 188,10zł za osobę.

Transport

   Wezmę tu pod uwagę i transport lotnisko (Stansted) - Londyn, i kartę Oyster, i parking przy lotnisku w Polsce, bo to wszystko tworzy dla mnie właśnie kategorię "transport". Niestety na komunikacji miejskiej w Londynie ciężko jest oszczędzać, choć i tu mam alternatywę, którą zaprezentuję póżniej.
   Elastyczne autobusy sieci National Express zakupione w pakiecie z biletem lotniczym to koszt 88,48zł w obie strony. Karty Oyster mieliśmy już z poprzednich wyjazdów, więc zaoszczędziliśmy po 7£ (~38zł). Musieliśmy je jednak naładować na kwotę 20£ (106,6zł). Parking przy lotnisku w Katowicach na trzy dni za osobę (oczywiście liczone jest od auta, ale na potrzeby wyliczeń dzielę na dwie osoby) wyszedł nam po 35zł. Kategorię tę więc zamykamy w 230,08zł.


Mieszkanie

   Początkowo zarezerwowałam ładny i niedrogi prywatny pokój w guesthousie, ale później zmieniłam swój wybór, gdy zauważyłam, że transport z mieszkania do centrum Londynu zajmuje niemalże godzinę. Niektórym może to nie przeszkadzać, ale ja wolę mieć wszędzie blisko, nawet jeżeli oznacza to dopłatę. Muszę też wspomnieć, że dzielenie pokoju z obcymi osobami, czy nawet łazienki, jest już obecnie poza strefą mojego komfortu. Lubię mieć całe mieszkanie dla siebie, więc wynajęliśmy apartament wielkości naszego lokum w Krakowie. Z wszystkimi istotnymi udogodnieniami (wifi, wanna, sprzęty kuchenne, kawa/herbata, ręczniki, suszarka itd.) i lokalizacją obok Hyde Parku. To wszystko brzmi super i do tego trafiliśmy na świetną okazję, gdyż mieszkanie chyba dopiero zaczynało swoją przygodę z bookingiem i udało się nam dorwać je za 180£ (na tamtą chwilę 949,97zł). Dopisuję więc do rachunku 474,96zł.


Jedzenie

   Najpierw podam kwotę, a później będę się tłumaczyć. 431,93zł. Tak, za osobę. Tak, za trzy dni.
   Ceny żywności i posiłków bardzo mnie zaskoczyły. Każdy posiłek (śniadanie + kawa, obiad, kolacja) to koszt przynajmniej 10£, jeżeli chcecie zjeść coś porządnego i się najeść. Nie chcieliśmy ograniczać się do gotowców ze sklepów spożywczych, a jeść same smaczne rzeczy. Na naszej kulinarnej mapie było więc i klasyczne brytyjskie śniadanie, i ramen, i sushi, i koreańska knajpa. Do tego napoje i przekąski. I przynajmniej wiem, że w Krakowie mamy lepszy ramen niż w Londynie, ale takie pyszne kimchi jjigae jakie dostałam przy Victoria Station to ostatnio jadłam chyba w Korei.


Atrakcje

   Większość miejsc do zwiedzenia w Londynie jest za darmo. Wszystko oczywiście zależy też od tego, co chcecie zobaczyć, ale Natural History Museum, Science Museum, British Museum, National Gallery (i wiele innych) to muzea, do których wstęp jest bezpłatny. Do niektórych wymagana jest tylko wcześniejsza rezerwacja miejsc. Ja tym razem po raz trzeci odwiedziłam Natural History Museum (gorąco polecam, są dinusie), a także Imperial War Museum i Science Museum. To ostatnie było dla mnie trochę rozczarowaniem, ale tylko dlatego, że spodziewałam się czegoś bardziej nowoczesnego.
   Obejrzenie zabytkowych miejsc z zewnątrz czy przechadzka po sławnych parkach to również darmowa zabawa.
   Płatną zabawą jest natomiast wizyta w teatrze. Bardzo zależało mi, żeby przejść się do teatru w Londynie. Pech chciał, że w dni, w których byliśmy na miejscu, nie grano Harry Potter & The Cursed Child, a mój partner nie jest fanem musicali, więc odpadło nam też Wicked, które również mi się marzy... więc poszliśmy na jakże brytyjski spektakl The Mousetrap, czyli sztukę autorstwa Agathy Christie, graną nieprzerwanie od 70 lat. Najtańsze bilety to koszt 131,84zł i choć to dość sporo w porównaniu do polskich teatrów... to jakbym tak miała wszystko porównywać, to nie miałoby to sensu. Samo doświadczenie jest super. Teatr w Polsce, a teatr w Anglii to dwie zupełnie inne rzeczy. W Polsce to bardziej jak pierwsza oficjalna kolacja z teściami. W Anglii to wyjście z kumplami. A następnym razem nie odpuszczę ani Pottera, ani Wicked. Choć mogę to rozbić na dwa wyjazdy, żeby nie było za dużo na raz.


Zakupy

   Dostaję już pytania, czy zrobię haul zakupowy z Lusha, a mi jest głupio, bo prawie nic nie kupiłam. Wyjazdy do Anglii zwykle równały się zakupom we wspomnianym Lushu, Primarku, Muji, obowiązkowo charity shopie... ale obecnie prawie wszystkie te rzeczy mamy w Polsce. A jak nie mamy, to kupienie ich przez internet niejednokrotnie wychodzi korzystniej niż kupienie ich na miejscu.
   W planach miałam zakup kilku książek, ale we wszystkich odwiedzonych księgarniach nie było pozycji, na których mi najbardziej zależało, a wszystkie inne były w cenie okładkowej (8-10£). Dla mnie pass, wolę zamówić taniej przez Amazona lub zainwestować w polskie wydanie o połowę tańsze.
   Z Lusha wyniosłam dwie maseczki (za darmo) i dwie kule do kąpieli, bo mieliśmy wannę do użytku. Za wszystko zapłaciłam 53,19zł. Cena jednej maseczki to 10£ (w polskim Lushu 59,90zł), ale firma od lat prowadzi program bring it back - przy zwrocie 5 opakowań dowolnych produktów marki, możecie wybrać sobie fresh mask za darmo. Obecnie program ten został rozszerzony - kiedyś liczyły się tylko black potsy - więcej informacji możecie znaleźć tutaj
   A książki ostatecznie kupiłam, w miejscu, w którym kupuję je od lat, czyli w charity shopie. Nigdy nie wiadomo, czy znajdzie się coś dla siebie i w jakiej będzie to jakości, ale książki w tego typu sklepach można dostać nawet za mniej niż funta. Tym razem udało mi się dorwać trzy młodzieżówki, w tym Book Lovers, na które się czaiłam, i które w księgarniach kosztuje 8,99£... każdą po 1,30£ (tak, jakieś 7zł). Do tego nowiutką książeczkę dla dzieci, Łącznie 24,56zł.


PODSUMOWANIE

   Krótko - cały 3-dniowy wyjazd w moim przypadku zamknął się w kwocie 1534,66zł. Czy to dużo? Za trzy dni, tak. Więc zobaczmy, ile mogłoby wyjść, gdyby ten wyjazd miał służyć bardziej turystyce, a mniej wygodzie...




   Najtańsze loty w terminach, które nas interesowały, dostępne były za 118zł i jest to najniższa cena jaką widziałam na tej trasie. Jeżeli jesteście w stanie zmieścić się w jednym małym bagażu podręcznym (20x25x40) to jest to wszystko, co zapłacicie za samolot. Kombinujcie z datami, sprawdzajcie kalendarze na Google i korzystajcie z trybu incognito ;)

   Jeżeli chodzi o transport - elastyczne autobusy zaproponowane przy zakupie biletu lotniczego to chyba najtańsza możliwa opcja (88,48zł), ale nie zapewnia wam ona transportu w godzinach, w jakich chcecie jechać. Pierwszeństwo mają osoby, które zarezerwowały miejsca na przejazd o konkretnej godzinie. Z lotniska to jeszcze nie problem, gorzej w stronę powrotną, gdy spieszycie się na lot, a możecie nawet nie wsiąść do dwóch czy trzech autobusów. Ale ma być tanio, więc ryzykujemy.
   Podróżowanie po Londynie jest drogie. Jak wspomniałam, koszt Oyster card to 7£. Maksymalny koszt, którym możemy być obciążeni podróżując po strefie 1 i 2 w trakcie jednego dnia to 8,10£. Ceny jednak zależą od strefy i od godzin, w jakich się przemieszczacie. Jest to skomplikowane, ale opisane na stronach komunikacji w Londynie. Nie trzeba jednak kupować karty Oyster - w metrze czy w autobusach można płacić kartą płatniczą przy bramkach, na tej samej zasadzie co kartą komunikacji miejskiej. I warto też rozważyć właśnie tę alternatywę, czyli poruszanie się przy pomocy autobusów zamiast metra, bo nieraz wychodzą one taniej, choć są też wolniejsze. 
   Ciężko jest mi podsumować, jaki będzie koszt transportu po Londynie, bo jest to kwestia indywidualna, zależna od miejsca zamieszkania i rozmieszczenia atrakcji, które chce się zobaczyć. Wydaje mi się, że 10£ (~53,85zł) to jest próg, którego nie da się przeskoczyć, nawet przy zaplanowanych niewielu przejazdach i kilometrowych spacerach.

   
cr: booking.com, dane z dnia 21.03
  
   Jeżeli spanie w koedukacyjnym pokoju z innymi osobami (więc posiadanie tylko łóżka) wam nie przeszkadza, to dwie noce nawet i w centrum miasta mogą kosztować mniej niż 200zł. Pokazuję tutaj najtańsze propozycję, ale przyjmę właśnie te 200zł jako kwotę minimalną.
   I przechodzimy do najtrudniejszej do wycenienia kategorii, czyli jedzenia. Atrakcje i zakupy zupełnie pomijam, bo tak jak wspominałam - większość muzeów jest za darmo i to tylko koszt transportu, a jak planujecie zakupy, to wycenicie je sobie sami.
   Jedzenie jest najtrudniejsze do wycenienia, bo każdy z nas ma inne upodobania, inne potrzeby, inne ograniczenia i diety. Optymistycznie zakładam jednak, że w mini bagażu podręcznym udało się wam przewieźć jakieś 7daysy i batoniki (najlepiej na koszt kogoś innego!) i zakładam budżet 5£ na śniadanie, 10£ na obiad i 5£ na kolację. Chcę żeby było tanio, ale i realistycznie. Na upartego, pewnie będziecie w stanie obniżyć tę kwotę, ale za trzy dni daje nam to 60£, czyli coś koło 323zł.

   Budżetowa opcja wyjazdu zamyka nam się więc w 783,33zł i jest to niemalże dwukrotnie mniej niż wyniosła mnie moja wycieczka. Jeżeli zależy wam tylko na tym, żeby zwiedzać muzea i oglądać atrakcje turystyczne z zewnątrz, to jak najbardziej da się to zrobić za niewielkie pieniądze. Ja jednak jestem zdania, że nie ma co sobie odmawiać niektórych wygód ;)



ps. podczas wyjazdu korzystałam niemalże tylko z karty Revolut, w której przelicznik funta na tamten moment wahał się między 5,33 a 5,36zł i jest to najkorzystniejsza forma płatności za granicami Polski jaką obecnie znam

No comments:

Powered by Blogger.