Kobiety strajkują, bo się boją

October 28, 2020

@_iiitew


Czy wiecie jak ciężko jest być dziewczyną? 


Od najmłodszych lat wpaja się płci pięknej, że... no właśnie, że ma być tą płcią piękną. Uśmiechać się, nie garbić, dobrze się uczyć, nie reagować na zaczepki chłopców, bo przecież są "w takim wieku". Dziewczynka ma chodzić w sukience, nie plątać się po zmroku, być taka, siaka i owaka.

Oczywiście, chłopcy też słyszą podobne rzeczy, na nich też wypierana jest presja. Ale im wolno więcej. Mogą taplać się w błocie i jeść węgiel, bo to w końcu chłopcy. Taki wiek.


Ale jak często gwiżdże się na chłopców na ulicach?


Jak często chłopcy są dotykani wbrew ich woli?


Jak często boją się sami chodzić po zachodzie słońca?


Nie mówię, że to nie jest problemem. Na pewno jest, ale nie w takim stopniu, w jakim spotyka to dziewczynki. Ba, mnie samą niejednokrotnie spotkały wszystkie z powyższych sytuacji. Spotykają do dziś.

Więc posłuchajcie teraz mnie, dziewczynki.


Jeden z moich znajomych stwierdził, że przeszkadzają mu strajki, bo kobiety używają wulgarnych haseł. Naprawdę? Aż ciężko mi to skomentować. 

Ile razy trzeba kogoś prosić, żeby dał wam spokój, dopóki nie stracicie cierpliwości? Ile razy ktoś ma się wam dobierać do majtek zanim nie dacie mu w twarz? Albo do majtek waszej dziewczyny, żony, córki? Bo wydaje mi się, że raz to już zdecydowanie za dużo. 

Obecny strajk nie jest pierwszym strajkiem kobiet. Wszystkie poprzednie obeszły się bez większego pogłosu, nikt nikogo nie wziął na poważnie. Władza wręcz tylko wyśmiewała protestujących. Tak jak wyśmiewa wszystkie grupy społeczne po kolei. Lekarze? Nauczyciele? Rodzice niepełnosprawnych? LGBT? Wszyscy jesteśmy żartem dla władzy, ale dzielnie to znosiliśmy. Tylko gdy włożono tę rękę za daleko, kobiety w końcu powiedziały "stop".


Kobiety nie strajkują, żeby masowo wykonywać aborcje. Kobiety (i nie tylko one!) strajkują, bo mają dość życia w państwie z kartonu, które z obu stron podtrzymywane jest przez dwie grupy pałające do siebie nienawiścią. Strajkują, bo chcą mieć prawo do decydowania o swoim własnym życiu. Strajkują, bo nie jesteśmy w średniowieczu, a tak by się mogło wydawać.

Co chłopcy mogą zrobić w takiej sytuacji? Posłuchać swoich kobiet. To kobieta nosi w sobie przez dziewięć miesięcy dziecko. To organizm kobiety zmienia się nie do poznania. To też kobieta jest przy tym dziecku non-stop od poczęcia. Dziecko zmienia życie kobiety o 180 stopni. Czy tak samo zmienia życie mężczyzny? Nie rozśmieszajcie mnie odpowiedziami twierdzącymi. Cieszę się, że niektórzy z was mają świadomość tej sytuacji. Niestety, są też tacy, którzy cud narodzin przypisują samym sobie, bo przecież dostarczyli niezbędne plemniki do ciała swego inkubatora! Znaczy wybranki!


Nie chodzi już tylko o prawo do aborcji w tym nadzwyczajnym przypadku, które nam odebrano. Jestem pewna, że nikt nie chciałby patrzeć na śmierć swojego dziecka tuż po porodzie. Czy nosić je pod sercem wiedząc, jaki los je czeka. Zamiast kołyski wybierać trumnę. Dostać wyrok za wykonanie już i tak wykańczającej psychicznie aborcji. Stracić kontrolę nad własnym życiem.

Tego właśnie boją się kobiety - że jak teraz odpuszczą, to będzie tylko gorzej. Wokół będzie tylko więcej nienawiści, a my same będziemy mieć coraz mniej praw. Nad czym to teraz pracuje pani Kaja? Nad zakazem aborcji płodu poczętego z gwałtu? Rozumiem, że nikt nie dba o zdrowie psychiczne kobiet (często dziewczynek), liczy się tylko idea. A jakby tak zadbać o lepszą edukację seksualną, którą tak zawzięcie usuwano ze szkół? Albo o antykoncepcję? Czy tego też się pozbędziemy?


Wiecie jak bezsilnie się czułam, gdy nikt nie chciał mi pomóc zdobyć tabletki "dzień po". Lekarstwa, które powinno być dostępne od ręki. Nie wyobrażam sobie nawet, jak bezsilnie muszą się czuć kobiety w niechcianej lub zdeformowanej ciąży.


Czy aborcja jest zła? Nie mnie to oceniać. Każda z nas podejmuje własne decyzje, decyduje o swoim własnym życiu. Nie mnie też oceniać te wasze życia. A tego się nauczyliśmy - być ekspertami od wszystkiego. Oceniać każdego swoją własną miarą. Ta zrobiła tamto, a ten tamto. A niech robią co chcą, to ich życie! I oczywiście, nie popadajmy w skrajność, gdzie każdemu wolno już cokolwiek. Ale póki nie robicie krzywdy mi, dlaczego ja miałabym krzywdzić was?

I może to wszystko nie ma ładu i składu, ale ja też się boję. Boję się, co może mnie spotkać. Boję się, że zostanę pozbawiona pomocy ginekologicznej, gdy będę jej potrzebować. Boję się, że moje "nie" będzie za ciche. Boje się, że będę musiała wychowywać dziecko w tym kraju. 


Więc nie dziwię się, że kobiety wychodzą na ulicę i krzyczą "wypierdalać". Bo po dobroci już próbowały.


Grafika: @_iiitew

No comments:

Powered by Blogger.