One day in Venice.

May 03, 2015
Hi, hi!
In fact I should welcome you by "ciao", and ultimately I do not should do that, because it makes no sense. I do not understand why bloggers greet with their readers.
"Hello, my dear, it's time for trip to Venice!"
Ugh.
Hej, hej!
W sumie powinnam Was przywitać "ciao", a ostatecznie wcale nie powinnam tego robić, bo to bez sensu. Nie rozumiem, po co blogerki za każdym razem witają się ze swoimi czytelnikami.
"Witajcie moi drodzy, czas na wycieczkę do Wenecji!"
Ugh.


Fortunately, I went to Venice with Patricia, so I didn't have to see a million sights once again. In the end, I wasn't in this city for the first time. Maybe if I want again to stand in kilometers queues and watch churches, I will do it. This time the goal was clear - shopping. But for this I have separate post to share my happiness. Meanwhile overwhelm you by photographs of bridges, water and stones.
Całe szczęście, do Wenecji pojechałam z Patrycją, więc nie musiałam oglądać miliona zabytków po raz kolejny. W końcu nie pierwszy raz byłam w tym mieście. Może jak mi się zachce znów postać w kilometrowych kolejkach i pooglądać kościoły, to to zrobię. Tym razem cel był jasny - zakupy. Ale dla tego osobny post, żeby przekazać moje szczęście. Tymczasem zasypię Was zdjęciami mostów, wody i kamieni.






We had a pretty nice weather. There was no heat, no cold and no rain. Also no snow. So quite pleasant atmosphere.
Miałyśmy całkiem ładną pogodę. Nie było gorąco, nie było zimno i nie padał deszcz. Śnieg też nie. Czyli całkiem przyjemna atmosfera.


An incredible amount of happiness could provide exhibitions full of sweetness. However, it erode the prices of approximately 5 euro per 100g. Thanks. It's important that it looks good.
Niesamowitą ilość szczęścia potrafiły dostarczyć wystawy pełne słodyczy. Niwelowały ją jednak ceny wynoszące około 5 euro za 100g. Dziękuję. Ważne, że ładnie wygląda.





Three years ago I was here at exactly the same time. And there was exactly the same amout of people. Which is? Crowds on main streets and emptiness in those lateral. And inability to move on the square of St. Mark. Standard.
Whereas, then at the train station there was no piano. And now there is. And you can play on it with impunity.
Trzy lata temu byłam tutaj dokładnie w tym samym terminie. I było dokładnie tyle samo ludzi. Czyli? Tłumy na głównych uliczkach i pustki w tych bocznych. A na placu świętego Marka brak możliwości ruchu. Norma.
Na dworcu nie było natomiast pianina. A teraz jest. I można na nim bezkarnie grać.




And that's it, because it's all about pretty pictures.
And those the most beautiful I'll show you later.
I to tyle, bo chodzi o ładne zdjęcia.
A te ładniejsze pokażę później.


No comments:

Powered by Blogger.