Review: Etude House - Stay Up Foundation.

March 17, 2015

I think that for the first time I'm going to comment the product, which I tested only by the samples. Justify by the fact that I had a lot of them, so the tests were quite long. Oh and also, of course, that I care about your faces and I don't want you to hurt yourself by this terrible foundation.
Chyba po raz pierwszy będę wypowiadać się na temat produktu, którego testowałam tylko dzięki próbkom. Usprawiedliwiam się tym, że miałam ich dużo, więc testy były dość długie. No i też oczywiście tym, że troszczę się o wasze buźki i nie chcę, żebyście sobie zrobili krzywdę tym przerażającym podkładem.

Let me start by saying that I don't like the foundations. And then point out that I have combination skin. More specifically oily - dry in winter and oily in summer.
All my life I was in relationships with bb creams, because they are light, brightenening, blend beautifully and doesn't make a mask on my face. And the latter is definitely not needed, in the end I'm 17, I don't have such problems to apply the plaster.
But that you can be sure - this foundation I applied for millions ways, and the effect was always the same. Although didn't. When I tried to rub it, streaks formed, so I stayed with dabbing.
Zacznę od tego, że nie lubię się z podkładami. A później zaznaczę, że mam skórę mieszaną. A konkretniej suchą zimą i tłustą latem.
Całe życie jestem w związkach z kremami bb, bo są lekkie, rozświetlające, pięknie się wtapiają i nie tworzą mi maski na twarzy. A tej ostatniej zdecydowanie nie potrzebuje, w końcu w wieku 17 lat nie mam aż takich problemów ze sobą, żeby smarować się tynkiem.

Żebyście jednak mieli pewność - podkład ten nakładałam na miliony sposobów i efekt zawsze był taki sam. Choć w sumie nie. Kiedy starałam się go rozetrzeć, powstawały smugi, więc zostałam przy wklepywaniu.


As you can see - the color is pretty yellow, but everyone told me that on hand looks salmon or peach. In any case, turned out to be a little too dark for me.
And now only drastic images.
Jak widzicie - kolor jest dość żółty, ale każdy mówił mi, że na ręce wygląda na łososiowy lub brzoskwiniowy. W każdym razie okazał się być dla mnie trochę za ciemny.
A teraz same drastyczne zdjęcia.


This is how it looks like on the hand. Emphasizes absolutely everything wrong.
In defense I will say that from a distance it looks ok and great sticks to the skin. I washed my hands a few times, and it would not come off. I was wearing makeup about 10 hours and it would not come off. Even when I used oil and two gels.
Tak właśnie wygląda rozprowadzony na dłoni. Podkreśla absolutnie wszystko, co złe.
Na obronę powiem, że z daleka wygląda ok i świetnie trzyma się na skórze. Myłam kilka razy ręce, a to nie chciało zejść. Makijaż miałam na sobie natomiast 10 godzin i też nie chciało zejść. Nawet, gdy użyłam oleju i dwóch żeli.

And now to the facts:
- "anti-wrinkle" effect is funny because it's impossible. It will highlight absolutely every wrinkle and even create some new, I'm sure.
- color is different from the neck, although it's lightest one.
- it covers, I can not say it doesn't. It's a pity that it doesn't cover any imperfections, discolorations, shadows, and still creates a mask.
- absolutely doesn't whitens, I don't know why is there "whitening" on the package.
- it's the worst cosmetic, with which I was working. And besides, take a look at the pictures. You can see each recess, each hair, each dry skin (taken from donotknowwhere), and the same face looks like a Polish road. I'm not joking, not exaggerating.
A teraz do konkretów:
- działanie "anti-wrinkle" jest śmieszne, bo niemożliwe. To podkreśli absolutnie każdą zmarszczkę i jeszcze stworzy kilka nowych, jestem tego pewna.
- kolorystycznie odcina się od szyi, mimo że to najjaśniejszy odcień.
- kryje, nie mogę powiedzieć, że nie. Szkoda tylko, że nie zakrywa żadnych niedoskonałości, przebarwień, cieni, a i tak tworzy maskę.
- absolutnie nie wybiela, nie wiem, skąd wzięło się "whitening" na opakowaniu.
- jest najgorszym kosmetykiem, z jakim przyszło mi pracować. A zresztą spójrzcie na zdjęcia. Widać każde zagłębienie, każdy włosek, każdą suchą skórkę (wziętą z niewiadomokąd), a sama twarz wygląda jak polska droga. Nie żartuję, nie wyolbrzymiam.



Unfortunately, photos don't fully reflect how the product looks like on the skin. Fortunately, you can see it exactly on hand, so just bring up the whole on the face.
Ok, that's it. Good face to a bad game, thanks Etude House for now.
Niestety zdjęcia w pełni nie oddają tego, jak produkt wygląda na skórze. Całe szczęście, możecie dokładnie zobaczyć to na dłoni, więc po prostu przenieście całość na twarz.
Ok, to tyle. Dobra mina do złej gry, Etude House na razie podziękujemy.

No comments:

Powered by Blogger.